“CAŁY CZAS SIĘ BOJĘ, NIE UMIEM DAĆ SOBIE SZCZĘŚCIA” – ANDRZEJ HURNY
Jest nadwrażliwcem o niskim poczuciu własnej wartości, ale pracuje nad tym. Jest uzależniony od chemseksu, ale nieustannie walczy. Jest ofiarą księdza pedofila, ale bardziej niż go nienawidzi, jest mu go po prostu szkoda. Sam o sobie mówi, że jest chaosem w chaosie. O wydarzeniach z dzieciństwa, które ukształtowały go jako człowieka, o udziale w dokumencie braci Sekielskich “Zabawa w chowanego”, o walce z uzależnieniem, o pasji i pracy, rozmawiałam z Andrzejem Hurnym, jednym z najbardziej utalentowanych fryzjerów, Vice Misterem Gay Poland 2019 i cudownym człowiekiem – tak po prostu.
Andrzeju czy Franku? Troszkę obawiam się, że jak zacznę tytułować Cię drugim imieniem, to przestaniesz odpowiadać na moje pytania…
Spokojnie, jeszcze reaguję na oba. Chyba, że pytania będą za ciężkie, to wtedy nie obiecuję…
W takim razie zapytam Andrzeja skąd w ogóle Franek?
Franek, Franek… To chyba była potrzeba jakiejś zmiany w życiu. Wiesz, Andrzejek był zawsze taki dobry. Wzorowy chłopak przeprowadzający starsze panie przez ulicę, dający własnoręcznie zrobione kwiatki origami na Dzień Kobiet. Kiedy miałem 16, może 17 lat potrzebowałem chyba większego kopa w życiu. Nie odnajdywałem się z tym imieniem. A dlaczego Franek? Przez 2 lata jeździłem na rekolekcje przygotowujące do Kapucynów, do Krakowa. Ostatecznie do klasztoru nie poszedłem, ale imię zostało. Kiedy później wyjechałem do Hiszpanii, przedstawiałem się już tylko jako Francesco.
A imieniny który Pan obchodzi?
Były czasy, kiedy obchodził jeden i drugi.
To skoro zapoznanie mamy już za sobą, to muszę Ci się do czegoś przyznać… Chyba nie do końca odrobiłam pracę domowę i zatrzymałam się na etapie, kiedy mieszkałeś jeszcze w Warszawie.
Rzeczywiście od tego czasu trochę się zmieniło. Teraz jestem trochę we Wrocławiu, trochę w Warszawie, trochę w Łodzi.
A ubrania i dorobek życia masz w…?
W Oleśnicy pod Wrocławiem.
Z tego co wiem, po drodze był jeszcze epizod ze schroniskiem.
Był epizod ze schroniskiem.
I…?
I… a wiesz, jak zacznę ziewać, to nie znaczy, że jestem tak znudzony rozmową. To jest taki mój tik nerwowy, kiedy pytania zaczynają się robić zbyt trudne.
Ale jeszcze nie ziewnąłeś.
Dobra. Teraz o schronisku, tak? W zeszłym roku wyjechałem do ośrodka na leczenie uzależnień. Kiedy wróciłem, akurat zaczynała się pandemia. Uznałem, że to świetny czas na to, żeby wyjechać. Razem z moim byłym partnerem Łukaszem – i tu jest to clou – wyjechaliśmy do Wałbrzycha, do Andrzejówki. Genialny czas. Coś naprawdę niesamowitego. Łukasz jest świetnym facetem, ale niestety ja zawiniłem i biorę to na klatę. Mam z tyłu głowy takie poczucie rozwalenia czegoś. Więc dalej musiałem już iść swoją drogą.
I ta droga doprowadziła Cię do…
Do Białego Dunajca.
A ten był miejscem odpoczynku, życia?
Szukałem miejsca, gdzie będę mógł mieszkać i pracować, ale w zamian za to nie będę musiał płacić za to mieszkanie.
Jeśli znajdziesz takie miejsce, to proszę daj mi znać.
Przeszedłem 15 kilometrów pieszo, by je znaleźć. Chodziłem od domu do domu, od chałupy do chałupy, ale znalazłem. Spędziłem tam prawie 2 miesiące. Fizycznie był to naprawdę ciężki czas. W międzyczasie prowadziłem też szkolenie fryzjerskie w Białym Dunajcu i zacząłem współpracę z Domem Dziecka w Zakopanem.
Widzę, że Franek wszędzie da sobie radę. Gdzie go nie rzucić, tam coś wymyśli.
Moja siostra powiedziała wtedy to samo. Mówiła: “Ludzie rok szukają mieszkania, pracy, a Ty pstryk – i masz”.
Może ludzie nie przechodzą tych 15 kilometrów.
Jeśli dostosujesz się do tego, co jest realne, a nie oczekujesz cudów. Jeśli cieszysz się z tego, że masz jedzenie, masz dach nad głową. Jesteś otwarta na to, co przed Tobą, to czasem nie trzeba nawet iść tak daleko…
Zaryzykowałabym stwierdzenie, że w Twoim życiu wszystko jest bardzo przemyślane.
Uuu, dużo ryzykujesz. Ja żyję w chaosie. Ja sam jestem jednym wielkim chaosem. Ostatnio przyjechała do mnie przyjaciółka i powiedziała: “Wiesz co, rok się nie widzieliśmy. Musiałam przyjechać, bo już tak bardzo brakuje mi tego Twojego chaosu”.
Chaos i Pan Prezes – coś mi tu nie gra Panie Prezesie! Powiedz, co słychać w Fundacji Franka Hurnego?
Praktycznie od dwóch lat nic się z nią nie dzieje. Wiem też, że teraz nie ma to większego sensu. Jeśli miałyby to być jakieś wielkie przedsięwzięcia, to ok. To miałoby sens. Natomiast jeśli to mają być małe projekty, które tak czy inaczej wykonuję w życiu codziennym, to nakład pracy jakiego wymaga cała ta biurokracja, jest trochę niewymierny. Łatwiej jest po prostu pójść i pomóc konkretnemu człowiekowi. I teraz na tym się skupiam. W Fundacji miałem wokół siebie wspaniałych ludzi, ale jako lider chciałem wszystko “ja sam”. Byłem jeszcze wtedy za bardzo potrzaskany wewnętrznie, ale wszystko to było rewelacyjnym doświadczeniem. Poza tym spełniłem swoje marzenie – zawsze chciałem zobaczyć, jak sprawdziłbym się w administracji (śmiech). Tak naprawdę ponad rok przygotowywałem się do prowadzenia fundacji jako prezes. Uwierz – to nie jest łatwe. Tym bardziej, że nie jestem prawnikiem, księgowym czy biznesmenem.
Teraz muszę jeszcze zwrócić się do Franka, bo chciałam zapytać skąd w ogóle fryzjerstwo?
Mama kazała.
Aaa, tak to działa! Mama każe, Andrzejek jak na grzecznego chłopca przystało idzie do szkoły fryzjerskiej, po czym już jako Franek znajduje się w rankingu TOP 5 najbardziej utalentowanych fryzjerów w Warszawie. Mama wiedziała, co robi.
Powiedziała, że nawet w trakcie wojny fryzjer będzie potrzebny. Ostatnio się tylko śmiała, że pandemii nie przewidziała…
Ta pandemia wywróciła wielu osobom życie do góry nogami. Ty miałeś chyba kilka takich momentów, które całkowicie odmieniły Twoje życie. Co było dla Ciebie takim momentem przełomowym?
Momentem, w którym zacząłem mieć coraz większą odwagę – a ponoć już wcześniej miałem sporą – była chyba trzydziestka. Jakby z dnia na dzień zaszła jakaś zmiana w mózgu.
Trzydziestka? To działa?
No u mnie zadziałało. U Ciebie nie? To uważaj na 33. – trudne. Poza tym, przełomem było na pewno otwarcie fundacji i jej zamknięcie. Udział w filmie Sekielskich. Wyróżnienie w konkursie…
A właśnie jak to jest z tymi wyróżnieniami w Twoim życiu? Tytuł jednego z najbardziej utalentowanych fryzjerów nie jest jedynym, jaki zdobyłeś, prawda?
W ubiegłym roku zdobyłem też tytuł Vice Mistera Gay Poland oraz Mistera Publiczności.
Skąd pomysł na udział w konkursie?
Jestem otwartym gejem. Zawsze chciałem też zrobić coś związanego z LGBT+, ale jak na mnie przystało – coś niestandardowego. Podpuściła mnie też jedna z klientek i od razu poszło zgłoszenie.
Jak wspominasz to doświadczenie?
Jako bardzo budujący czas. Trudny dla osoby z niską samooceną. Ale wiesz co było w tym wszystkim najpiękniejsze? Moja mama, moja siostra wraz ze szwagrem stali wtedy pod samą sceną!
Wygrana dała Ci większe poczucie pewności siebie?
Dopiero teraz. Rok później zaczynam łapać tę siłę w sobie. Złożyło się na to wiele czynników – sama wygrana, wiele osób i zdarzeń, terapia. Wielką pracę w to włożył też mój przyjaciel Tomek, który mnie wspiera, także wizerunkowo. On wie, że kiedy dobrze wyglądam, to się dobrze czuję. Albo inaczej – na tyle, na ile wyglądam, to tak się czuję. Ostatnimi czasy jakby zbudował mnie na nowo. Jaram się. Samopoczucie +600. Przypieczętowaniem wszystkiego była też naga sesja zdjęciowa, którą miałem kilka tygodni temu. Pozwoliła mi zobaczyć siebie samego tak, jak widzą mnie inni.
Już kilka razy wspomniałeś o terapii, jakiej się poddałeś. Powiesz coś więcej?
Mówię tutaj o uzależnieniu od chemseksu, czyli seksu na narkotykach. To uzależnienie mocno osadzone jest tak naprawdę w homoseksualizmie, ale nie tylko. Byłem w ośrodku dla osób psychicznie chorych. Jest to ośrodek od uzależnień, a ponieważ uzależnienie to choroba emocji, jest chorobą psychiczną. Wyszedłem z niego na własne żądanie. Zabrakło mi miesiąca do zakończenia terapii.
Sam w sobie wypracowałeś potrzebę pójścia na terapię?
Trochę pomogli znajomi. Dzięki ludziom, którzy są też przy LGBT+ poszedłem na spotkania terapeutyczne. Temat uzależnienia ruszałem już 8 lat temu po raz pierwszy. Przechodzi się kilka spotkań, po których człowiek wysiada. Sięga się głębiej i głębiej. Akcja – reakcja. Sięgasz po narkotyki, bo w pewnym momencie musisz się bronić. Za jakiś czas znowu do tego wracasz. Na ten moment jestem po sześciu początkach…
Na jakim etapie jest teraz uzależnienie – jest czy go nie ma?
Jest.
Mimo podjętej walki, nie jest łatwiej nad tym zapanować?
Mówiliśmy już o chaosie. A prawda jest taka, że tylko w stabilizacji jestem w stanie normalnie funkcjonować. Jestem uzależniony od 15 lat i cały czas schemat jest taki sam – jest stres, jest zmęczenie, więc reaguję na to w swój sposób. Wiesz, to jest tak, że każdy gdzieś od czegoś ucieka. Każdy ucieczkę znajduje w czymś innym. Nie jesteś w stanie zrezygnować z czegoś, co przynosi ci spokój. Albo inaczej – jeśli z tego zrezygnujesz i nie potrafisz w inny sposób poradzić sobie z natłokiem emocji, wtedy rozwali cię każda najmniejsza rzecz, bo jesteś rozregulowany psychicznie. Poza tym ja źle znoszę samotność. Uciekam od niej. Jestem typowym zwierzęciem stadnym. Mam grono przyjaciół. Ludzi, którzy są przy mnie na dobre i na złe. Jedna z przyjaźni liczy sobie około 26-27 lat. Znamy się od czasów, gdy byliśmy szczeniakami.
Często wracasz pamięcią do chwil, w których byłeś tym szczeniakiem?
Pytasz, czy często myślę o molestowaniu?
Tak.
Staram się o tym nie myśleć. Stosuję wyparcie. Jedyne, co przywołuje mi te wspomnienia, to zapach. Czarny Adidas. Nawet jeśli poczuję go od kogoś na ulicy, jestem totalnie rozwalony. O samym molestowaniu mówiłem tylko przy okazji przesłuchań w prokuraturze, wywiadów czy przy okazji nagrań do filmu “Zabawa w chowanego”.
Jak trafiłeś do filmu braci Sekielskich?
Zostałem wezwany razem z moją mamą do pleszewskiej prokuratury, żeby zeznawać przeciwko księdzu Arkadiuszowi Hajdaszowi. Tam poznałem Kubę Pankowiaka. Nie mieliśmy dużo czasu, ale po chwili rozmowy wiedziałem, że to jest moja bratnia dusza. Myślę, że w dużej mierze tę bratnią duszę zbudowało niestety wspólne doświadczenie, ale jest to człowiek, który mnie absolutnie rozumie. Mocno angażuje się w sprawy osób molestowanych i mocno trzymam za niego kciuki. Dla mnie na razie to jest zbyt trudne, muszę uporać się ze swoimi perypetiami. Ale wtedy, w tej prokuraturze, Kuba powiedział mi, że być może będzie kręcony dokument o pedofilii w kościele.
Nie miałeś oporów przed wystąpieniem w filmie?
Miałem wątpliwości, ale tylko i wyłącznie pod kątem rodziny. Tego, jakie będą reakcje w mojej rodzinnej miejscowości. Siła kościoła jest duża, więc mogłoby się to różnie skończyć.
Jakie były reakcje?
Raczej pozytywne, ale nie oszukujmy się – ludzie zazwyczaj nie reagują.
Żałowałeś kiedykolwiek tego, że opowiedziałeś publicznie tę historię?
Nigdy. Jedyną konsekwencją tego wystąpienia były setki, jeśli nie tysiące wiadomości. Wiele z nich od osób, które były molestowane, które mają podobne doświadczenia, które zamknęły się przed światem. To jest super! Super jest to, że w końcu ludzie o tym mówią. Ale z drugiej strony to jest mega przybijające. Więc czytałem po 5 takich wiadomości dziennie, po których pół godziny płakałem.
A w dorosłym życiu, w Twoim otoczeniu, wszyscy wiedzieli o tym, że jesteś ofiarą księdza pedofila? Czy ktoś dowiedział się na przykład z filmu?
Niektórzy dowiedzieli się z filmu.
Jakie były wtedy reakcje?
Trudno jest ludziom reagować w takich sytuacjach. Czasem myślę, że oni to przeżywają bardziej niż ja. Sam opowiadałem o tym już kilkanaście razy, coś tam już przepracowałem. Ale też dostałem dużo sygnałów, że u kogoś w rodzinie były przypadki molestowania, przemocy, uzależnienia. Nagle ci ludzie zaczynają ze mną o tym rozmawiać, bo w końcu mają z kim.
Myślisz, że gdyby nie wydarzenia z dzieciństwa byłbyś innym człowiekiem?
Na pewno. To, co wydarzyło się, gdy byłem dzieckiem, ukształtowało mnie. Tak naprawdę niecałe 2 lata temu uświadomiłem sobie to, dlaczego w moim życiu jest tak, a nie inaczej. Dlaczego w taki, a nie inny sposób reaguję na pewne rzeczy. Patrząc na zachowania osób, które były molestowane, na to jak funkcjonują, czego im brakuje, w co nie wierzą i jak postrzegają siebie, miłość… Wiesz, gdybym nie miał tych doświadczeń podejrzewam, że miałbym już rodzinę, coś bardziej stabilnego. Ja cały czas się boję, nie umiem dać sobie szczęścia.
W filmie powiedziałeś, że masz większy żal do osób, które były wokoło, o wszystkim wiedziały i nic z tym nie robiły. Czy to znaczy, że pedofilowi można wybaczyć?
Uważam, że ksiądz Arkadiusz jest chorym człowiekiem. On potrzebuje pomocy. Gdyby wtedy, zamiast przenoszenia z parafii na parafię, ktoś mu pomógł… Być może moje postrzeganie wynika z tego, że jestem totalnym nadwrażliwcem i mam zrozumienie dla wielu ludzi. Jakiś czas temu, Jakub Stanek, który jest fotografem artystycznym, przygotowywał reportaż, w którym brałem udział. W połowie reportażu rzucił hasło: “Dziwię się, że jesteś w stanie tak funkcjonować, jak funkcjonujesz. Z tym, co Cię w życiu spotkało”. Ja próbuję obrócić to w dobrą kartę. Moja mistrzyni od Reiki uważa, że dzięki tym doświadczeniom, które mam, jestem w stanie spojrzeć na ludzi w inny sposób, potrafię być bardziej wyrozumiały, funkcjonować inaczej w rzeczywistości, która mnie otacza.
Ale masz żal do niego?
Wiesz, takie moje wewnętrzne dziecko ma do niego żal. Ale jako dorosły? Jest mi po prostu szkoda tego człowieka.
Kiedy byłeś molestowany, byłeś dzieckiem. Miałeś 10-11 lat. Od początku miałeś świadomość tego, że to, co robi ksiądz Arkadiusz jest złe?
Absolutnie nie.
Pamiętasz moment, kiedy sobie to uświadomiłeś?
Miałem może 17 lat.
Przez tyle lat nikomu nie powiedziałeś?
Zastanawiałem się pewnego razu dlaczego nie powiedziałem o niczym w domu. Ale co miałem powiedzieć? Ja wtedy czułem się bardziej wyróżniony, niż skrzywdzony. Psychologicznie jest udowodnione, że człowiek zaczyna mówić o molestowaniu, wykorzystywaniu seksualnym, po 20 latach. Sęk w tym, że w polskim prawie, po 20 latach następuje przedawnienie.
A jak dowiedziała się Twoja mama? Ty jej powiedziałeś?
Mama dowiedziała się jak miałem 19 lat. Moja siostra jej powiedziała. Chyba do tej pory mamy spory problem, żeby o tym rozmawiać. Po raz pierwszy poruszyliśmy ten temat, gdy byliśmy w prokuraturze. Mnie to zżarło. Wytrzymałem 2 godziny rozmowy… Chociaż moja mama cały czas walczy. Nie wiem, czy cokolwiek uda się z tego wyciągnąć. Arcybiskup Stanisław Gądecki, który tak jakby prowadzi dochodzenie w sprawie nadużyć seksualnych w polskim kościele, sam milczał. Swój swego nadal będzie chronił.
A na jakim etapie jest sprawa przeciwko księdzu Arkadiuszowi?
Jest w sądzie. Z czego są 4 osoby poszkodowane, a sprawy 3 są już przedawnione.
Jaki jest teraz Twój stosunek do kościoła?
Brak jakiegokolwiek. Na pewno jest niechęć. Zbieram się w sobie, aby wypisać się z kościoła.
Franku, a wróćmy jeszcze na moment do tematu homoseksualizmu. Pamiętasz moment, w którym po raz pierwszy pomyślałeś, że jesteś gejem?
Zawsze to wiedziałem.
Nigdy nie myślałeś o tym, że możesz stworzyć związek z kobietą?
Byłem raz z kobietą.
Chciałeś się przekonać, czy oby na pewno to nie to?
Ja kocham mózg kobiecy, dlatego większość moich przyjaciół to kobiety.
A jak Twoja rodzina dowiedziała się o Twojej orientacji seksualnej?
Dosyć nietypowo. Miałem wtedy partnera, wielką miłość mojego życia. I miałem też telefon, który trochę przepuszczał głos. Po rozmowie siostra powiedziała: “Coś męski głos ta Marta miała…”.
I jaka była reakcja?
Ciężko zrozumieć i przyjąć coś, czego nie znasz. Kiedy słyszałaś o tym tylko w telewizji.
Ale to właśnie wtedy jest chyba nastawienie na “anty”.
I było na “anty”. Siostra zaakceptowała, ale mama chciała mnie wysłać na terapię.
Na terapię? Żeby “leczyć” homoseksualizm? Nawrócić?
No wiesz, żeby coś z tym zrobić. Bo jak to tak…
Zgodziłeś się pójść?
No a jak. Grzeczny Andrzejek się dostosuje. Zobaczymy, kto wygra… (śmiech)
Kto wygrał?
No popatrz na mnie! Pani terapeutka miała chyba jakąś fobię przed fryzjerami. Po pierwszej wizycie powiedziała, że nie muszę więcej przychodzić. Ale to nie koniec, mama się nie poddawała. Później była jeszcze jedna sytuacja… Bo… Wiesz, ja jestem rozwodnikiem.
Miałeś męża?
Żonę.
???
Wziąłem ślub z jedną z najcudowniejszych kobiet, jakie znam.
Zaczekaj… Jeśli od zawsze jesteś gejem, to skąd małżeństwo z kobietą?
Z bezgranicznej przyjaźni. Uwielbiam, kocham ją do tej pory.
Wiesz co? Ten Twój chaos, to nic w porównaniu do tego…
Uważaj, nie sięgaj głębiej. (śmiech)
Ok. To wróćmy może do tego “nawracania” z homoseksualizmu.
Po rozwodzie wpadłem w depresję, a mama wysłała mnie do seksuologa. Miałem to szczęście, że trafiłem wtedy na super człowieka. Wysłuchał historii. Powiedziałem, że wziąłem ślub z kobietą, że się rozwiodłem…
Co usłyszałeś w odpowiedzi?
“Spierd*** stąd, stary. Zeżrą Cię. Nie wytrzymasz tu. Znajdź sobie inne miasto, zacznij nowe życie”. I tak znalazłem się w Warszawie. Myślę, że uratował mi wtedy życie. A z drugiej strony, dopiero tutaj zobaczyłem, co to jest prawdziwe uzależnienie. Ciąg dalszy już znasz…
Nie sięgać już głębiej? Nie chcesz już nic dodać?
Chcę. Gdybyś mogła dorzucić tam na koniec ode mnie – siły dla wszystkich.
Od siebie dodam tylko trzy słowa – niezależnie od wszystkiego!
3 komentarze
Sylwia
Franek, najlepszy stylista fryzur i kolorysta ever!
Czasem się rozstajemy z mojego, albo jego powodu, ale ciągle za nim podążam i szukam Go, bo tylko Jemu mogę w pełni zaufać w kontekście włosów… Jeśli nie ma Jego, nie mogę znaleźć zastępstwa – nikt nie jest tak dobry jak ON. To prawdziwy MISTRZ SZTUKI FRYZJERSKIEJ!!!
FRANIU ❤️ siły też dla Ciebie!! Radzenie sobie z demonami dziecięcej przeszłości jest bardzo trudne, sama też mam swoje, ale Tobie życzę abyś poradził sobie jeszcze lepiej i szybciej niż ja.
Nie wyjeżdżaj z Wrocławia, ja tam za Tobą pojadę… też kocham to miasto! 😊
Marta
Po tych doświadczeniach już nic nie może Cię złamać! Jesteś silniejszy od nas wszystkich, tylko uwierz w to!
ASIA
Płacze serce , płacze dusza a jak Cie poznałam, to usmiech z twarzy Ci nie schodził. Carpe diem Franku. ❤