“NIE ODKŁADAJMY SZCZĘŚCIA NA JUTRO – SPRÓBUJMY GO JUŻ DZIŚ” – O METRYCE, KTÓRA WIELE NIE ZNACZY, O EMIGRACJI I ŻYCIU, KTÓRE ZACZYNA SIĘ PO DZIEWIĘĆDZIESIĄTCE ROZMAWIAŁAM Z PANIĄ ANNĄ KUSIAK
„Życie zaczyna się po 90.” – to nie tylko kolejna złota myśl. Pod taką nazwą w sieci funkcjonuje Pani Ania, która w wieku 85 lat wyemigrowała do Wielkiej Brytanii, a 7 lat później zapragnęła mieć konto na Instagramie. Efekt? Dziś mówi się o niej: “Jest po 90. i jest gwiazdą sieci”. Ona sama głośno mówi o polityce i walczy o swoje prawa. Gdy nie dotarł do niej pakiet wyborczy, zaangażowała w sprawę “swoich ludzi”, którzy dostarczyli jej kartę do głosowania. Zachęca do regularnych badań i dbania o swoje zdrowie. Angażuje się w tematy wzbudzające kontrowersje i wspiera społeczność LGBT. W jednym z postów napisała: “Osoby LGBT mają nie tylko 20 lub 30 lat. Są również – co jest dla mnie oczywiste – i w moim wieku. Największa organizacja charytatywna w UK, która zajmuje się ludźmi w podeszłym wieku, zajmuje się również i współpracuje z innymi organizacjami i osobami LGBT+”. Na koniec zadaje pytanie: “Czy Polska i Polacy, jako życzliwi i empatyczni ludzie są gotowi, by nieść taką pomoc?”.
Pani Aniu, na początek chciałam bardzo podziękować Pani za poświęcenie paru chwil i zgodzenie się na rozmowę. Jednak nie przedłużając – co skłoniło Panią do wyjazdu z Polski? Skąd taka decyzja?
Do Wielkiej Brytanii przyjechałam w odwiedziny do mojej córki – mojego jedynego dziecka. Miałyśmy razem spędzić Święta Bożego Narodzenia, choć już wtedy przezornie miałam przy sobie leki aż do marca. Jedna rozmowa, druga… i postanowiłam zostać. Mój mąż już od dawna nie żył, więc w Polsce tak naprawdę nic mnie nie trzymało.
Wygląda na to, że była to trochę spontaniczna decyzja. Czy kiedykolwiek wcześniej marzyła Pani o życiu na obczyźnie? Myślała o emigracji?
Nigdy wcześniej nie zastanawiałam się nad emigracją. Nie planowałam wyjazdu z Polski. Co prawda jestem trochę niespokojną duszą, bo w swoim życiu mieszkałam w 11 różnych miejscowościach, ale jednak życie poza granicami Polski to zupełnie coś innego.
Po takich doświadczeniach może się wydawać, że przeprowadzka raczej nie stanowiła dla Pani problemu.
Absolutnie. Byłam zahartowana – przeprowadzka to nic takiego. Był tylko jeden problem, który gdzieś tam doskwiera mi po dziś dzień – nie znam języka i to mnie denerwuje.
A czy kiedykolwiek żałowała Pani swojej decyzji? Pojawiały się myśli w stylu: “na co mi to było?”.
Ani przez moment nie żałowałam swojej decyzji. To tutaj na własnej skórze przekonałam się, co to znaczy szanować i opiekować się systemowo starszymi ludźmi. Mam tu bardzo dobrą opiekę medyczną – całkowicie bezpłatną. Mam wspaniałych sąsiadów, którzy zawsze o mnie pytają, każą mnie pozdrowić….
Wspomniała Pani o opiece medycznej, a ja chciałam zapytać jakie jeszcze różnice dostrzega Pani pomiędzy polską rzeczywistością, a tą, w której Pani teraz żyje.
Powiedziałabym, że to są zupełnie dwa różne światy. Inna kultura życia. Tutaj wychodzę na spacer i obcy ludzie mówią mi “dzień dobry”. To jest zupełnie normalne, temu się nikt nie dziwi. W urzędach ludzie nie są od tego, by straszyć i piętrzyć problemy – a właśnie to znałam z Polski. Tutaj są po to, by jak tylko pojawi się jakikolwiek problem, pomóc znaleźć rozwiązanie.
Zastanawiam się czy jest sens zadawać pytanie o to, czy zamieniłaby Pani swoje życie na emigracji na życie w Polsce…
Kiedy przyjechałam tutaj, byłam z moją córką. Co prawda doskwierała mi tęsknota za moimi koleżankami, z którymi spotykałam się praktycznie każdego dnia. Ostatnio jednak uświadomiłam sobie, że przez te wszystkie lata bardzo dużo się zmieniło – wiele spośród nich już odeszło. Mój stan zdrowia i tak nie pozwoliłby teraz na to, żebym mieszkała sama, więc bardzo dobrze się stało, że wtedy wyjechałam.
Mówi się, że życie zaczyna się po trzydziestce, po czterdziestce… Pani jednak dowodzi tego, że ta granica nieco się przesuwa – twierdzi, że życie zaczyna się po dziewięćdziesiątce. Profil na Instagramie założyła Pani w wieku 92 lat. Czy możemy to uznać za jeden z symboli rozpoczęcia nowego życia?
W Instagramie palce maczała moja córka. Pokazała mi i przekonała, że jest to miejsce dla ludzi w każdym wieku i jak widać na moim przykładzie – to prawda. Obejrzałam wiele profili moich rówieśników – osób po dziewięćdziesiątce – i większość z nich dotyczyła mody. Mi nie o to chodziło. Nie chcę pokazywać kogoś, kim nie jestem. Od początku postanowiłam, że muszę być prawdziwa i po prostu szczera.
Napełnia Pani optymizmem, a każdy Pani post przywołuje uśmiech na twarzy. Zdradzi Pani swój przepis na pogodę ducha, siłę i optymizm w życiu codziennym? Skąd bierze się taką siłę?
Przede wszystkim zawsze trzeba wierzyć, że jeśli jest źle, to będzie lepiej. Naprawdę! Życie może nas wielokrotnie zaskoczyć. Może wydarzyć się coś absolutnie niespodziewanego, co całkiem odmieni naszą rzeczywistość. Nie wolno też bać się zmian – ja jestem najlepszym tego przykładem. Niekiedy one są konieczne. Nie odkładajmy szczęścia na jutro – spróbujmy go już dziś.
A jak z perspektywy tych kilku lat nazwałaby Pani wyemigrowanie z Polski? Aktem odwagi, ucieczką czy po prostu podążaniem za głosem serca i racjonalną decyzję?
Myślę, że przede wszystkim była to racjonalna decyzja. Nie ukrywam jednak, że bardzo ważny był tutaj głos serca – w końcu jestem blisko córki, którą kocham najbardziej na świecie. Więc chyba warto słuchać tego, co podpowiada nam serce.
A Ty? Słuchasz głosu serca czy rozsądku? Doceniasz to, co masz? Czy wciąż chcesz więcej i więcej? Odkładasz życie na później czy czerpiesz z niego całymi garściami? Powiesz – jutro też jest dzień. Pojutrze i jeszcze popojutrze. Ale może warto żyć też tu i teraz? Tak, aby bezpowrotnie nie uciekła nam ani jedna chwila…
2 komentarze
Sylwucha
Ja staram się czerpać na bieżąco i tak samo staram się dawać od siebie, chociaż zdarzają się momenty kryzysowe, ale to chyba normalne 🙂 🙂
Brzmi Znajomo
Sylwucha, myślę sobie, że mniejsze czy większe kryzysy są nieodłączną częścią naszego istnienia i każdy ma do nich prawo. Najważniejsze to potrafić docenić to, co już mamy i każdego dnia walczyć o swoje szczęście 😉